czwartek, 19 czerwca 2014

Teksty obowiązkowe (gimnazjum) - Jan Kochanowski (Treny: V, VII, VIII oraz wybrane fraszki) RENESANS

Treny to cykl XIX utworów, tworzących całość. Zgodnie z wymogami gatunku, w całym cyklu pojawiają się kolejno wątki: żalu, opłakiwania straty, pochwał zalet zmarłej, pocieszenia i ukojenia bólu (napomnienia). Jest to najpopularniejsze polskie dzieło dotyczące problematyki śmierci, utraty ukochanej osoby „Treny” to nie tyle opowieść o zmarłej córce Kochanowskiego - Urszulce, ile historia rozpaczy jej rodziców (przede wszystkim ojca). To ojciec – i jednocześnie poeta – jest pierwszoplanowym bohaterem cyklu trenów.


TREN V


Jako oliwka mała pod wysokim sadem
Idzie z ziemie ku górze macierzyńskim szladem,

Jeszcze ani gałązek, ani listków rodząc,
Sama tylko dopiro szczupłym prątkiem wschodząc;
Tę, jesli ostre ciernie lub rodne pokrzywy
Uprzątając, sadownik podciął ukwapliwy,
Mdleje zaraz, a zbywszy siły przyrodzonej,
Upada przed nogami matki ulubionej.
Takci sie mej namilszej Orszuli dostało:
Przed oczyma rodziców swoich rostąc, mało
Od ziemie sie co wznióswszy, duchem zaraźliwym
Srogiej śmierci otchniona, rodzicom troskliwym
U nóg martwa upadła. O zła Persefono,
Mogłażeś tak wielu łzam dać upłynąć płono?




*poeta porównuje zmarłą córkę Urszulkę do drzewa oliwkowego, które zostaje nieopatrznie ścięte

*Urszulka, poprzez porównanie do „małej oliwki”, ukazana została jako istota bardzo delikatna, małe dziecko, które miało przed sobą całe życie

*Ogrodnik uosabia śmierć, która jakby nieumyślnie, przez nieuwagę odebrała życie dziecku.

*Zbolały ojciec nie może się pogodzić z wyrokami losu.



TREN VII


Nieszczesne ochędóstwo, żałosne ubiory
Mojej namilszej cory,

Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie?
Żalu mi przydajecie.
Już ona członeczków swych wami nie odzieje,
Nie masz, nie masz nadzieje.
Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany.
Już letniczek pisany
I uploteczki wniwecz, i paski złocone -
Matczyne dary płone.
Nie do takiej łóżnice, moja dziewko droga,
Miała cię mać uboga
Doprowadzić, nie takąć dać obiecowała
Wyprawę, jakąć dała.
Giezłeczkoć tylko dała a lichą tkaneczkę,
Ociec ziemie bryłeczkę
W główki włożył. Niestetyż, i posag i ona
W jednej skrzynce zamkniona.

*Poeta skupia się przede wszystkim na swoim żalu po stracie córki.

*Widok ubrań i innych rzeczy należących do ukochanej córeczki nieustannie przypominają ojcu o jej śmierci. Dom wciąż pełen jest przedmiotów z nią związanych

*Wizja potencjalnie szczęśliwej przyszłości dziecka jedynie wzmaga ból rodziców

*W serii zaprzeczeń ukazuje przyszłość, jaką powinna mieć Urszulka; Ojciec i matka powinni wydać córkę za mąż, oddać ją w objęcia oblubieńca, a nie śmierci.

*Punkt kulminacyjny smutek osiąga w ostatnich wersach: „Niestetyż, i posag, i ona/ W jednej skrzynce zamkniona!” - zestawienie niedoszłej skrzyni z posagiem i trumny



TREN VIII


Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknienim swoim.

Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała,
Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała.
Nie dopuściłaś nigdy matce sie frasować
Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować,
To tego, to owego wdzięcznie obłapiając
I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając.
Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,
Nie masz zabawki, nie masz rośmiać sie nikomu.
Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje.

*Wszystko przypomina ojcu małą córeczkę, która ożywiała każdy kąt

*Zawarta w trzecim wersie antyteza (zabieg stylistyczny, polegający na zestawieniu dwóch przeciwnych znaczeniowo segmentów wypowiedzi) służy przedstawieniu trudnej do nazwania sytuacji. Poeta próbuje oddać atmosferę, jaka zapanowała w rodzinie po śmierci Urszulki.

*Tren VIII zbudowany jest na zasadzie kontrastu pomiędzy radosnym i pełnym życia domem za życia córki a pustką, jaka pojawiła się w nim po jej śmierci.

*Wiersz ma konstrukcję klamrową: pierwsze i ostatnie wersy ukazują martwy smutek, środkowa część poświęcona jest zaś wspomnieniom gwaru, jakim wypełniała dom mała dziewczynka. *Wspominając córeczkę, Kochanowski stara się oddać radosny nastrój, jaki panował w domu za jej życia.

*Wiersz oddaje przede wszystkim rodzicielskie emocje.




FRASZKI



O ŻYWOCIE LUDZKIM


Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;

Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.


*ma charakter refleksyjny

*problematyka ludzkiego losu

*ludzkie czyny zasługują na miano „fraszek” (błahostek) ze względu na swą nietrwałość

*Poeta podkreśla przemijalność doczesnych spraw,

*motyw „teatru świata” (theatrum mundi). Człowiek to aktor wkraczający na „scenę życia” tylko po to, by „uganiać się” za nieistotnymi wartościami, odgrywać rolę z góry mu narzuconą

*Podmiot liryczny jest tu pierwszoosobowy - filozofa, człowiek doświadczony i dobrze znający życie.
Utożsamia się z czytelnikami, opisując realia i prawa, jakim podlega egzystencja każdego człowieka.







NA ZDROWIE



Ślachetne zdrowie,

Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.
Tam człowiek prawie
Widzi na jawie
I sam to powie,
Że nic nad zdrowie
Ani lepszego,
Ani droższego;
Bo dobre mienie,
Perły, kamienie,
Także wiek młody
I dar urody,
Mieśca wysokie,
Władze szerokie
Dobre są, ale -
Gdy zdrowie w cale.
Gdzie nie masz siły,
I świat niemiły.
Klinocie drogi,
Mój dom ubogi
Oddany tobie
Ulubuj sobie!



*pochwały na cześć zdrowia; poeta wychwala je i wymienia jego zalety

*Poeta przeciwstawia zdrowiu takie wartości jak: bogactwo, młody wiek, wysokie stanowiska społeczne, władza, które nie mają znaczenia, jeśli człowiek zaniemoże. Cenę zdrowia poznaje się dopiero wtedy, gdy się je utraci.

*Podmiot liryczny - człowiek mądry i doświadczony przez życie, dojrzały obserwator rzeczywistości, zdający sobie sprawę z ogromnej wartości zdrowia.



NA DOM W CZARNOLESIE


Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;

Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!

Inszy niechaj pałace marmórowe mają
I szczerym złotogłowem ściany obijają,
Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,
A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,
Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością,
Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością.


*dziękuje on Bogu, którego uważa za dawcę wszelkich dóbr

*apostrofa na początku nadaje charakter modlitwy

*poeta wie, że prawdziwych wartości nie da się przeliczyć na pieniądze

*Kochanowski wymienia wszystko to, co uważa za najistotniejsze. Wierzy też jednak, że los człowieka zależy ostatecznie od Boskiej woli, dlatego prośba do Stwórcy jest pełna pokory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz